Wyemitowali ostatnio film o wojnie o prąd, czyli Edison vs. Tesla, a właściwie JP Morgan vs. Westinghouse.
W tej wojnie zła z dobrem, szczęśliwie wygrało dobro, ale walka była okrutna, bo bezwzględny Edison grały bardzo nieuczciwie, manipulując emocjami!
Jednak to Thomas Alva Edison, doczekał się wiekopomnej chwały, uznano go za twórcę żarówki, fonografu, ba nawet niektórzy przypisują mu wynalezienie kinematografu.
Tesla umarł w biedzie i zapomnieniu, a pamięć o nim wracała co i rusz wśród nawiedzonych romantyków, którzy wierzyli i wierzą, że genialny Serb wynalazł bezprzewodowe i darmowe źródło energii, ale źli ludzie zamknęli jego wynalazek w głębokich sejfach, bo upublicznienie go groziło utratą bajecznych zysków ze sprzedaży i dystybuowania energii.
Edison, genialny organizator, świetny manager, potrafił przejąć i wdrożyć setki wynalazków jakie pozyskiwał od bystrych, ale biednych wynalazców. Sławę odkrycia przypisywał oczywiście sobie.
Sztandarowe, żarówka i fonograf, najbardziej kontrowersyjne, kinematograf, bo dzięki umięjętnościom biznesowym był w stanie wykosić rzeczywistych, francuskich prekursorów kina, a za wykorzystanie "swoich" bardziej ułomnych urządzeń kasował niebotyczną forsę.
To "dzięki" Edisonowi, żydowscy ojcowie kina, uciekli przed terrorem edisonowych paskarskich opłat i założyli fabrykę filmu na obrzeżach Los Angeles.
Swoją drogą, większość owych Hollywoodzkich geniuszy urodziła się w mieście Łódź.
Prąd zmienny zwyciężył i rozprzestrzenił się po Ameryce, a jego tanie pozyskanie, dzięki darmowym falom Wodospadu Niagara, przewżyło szalę zwycięstwa.
Niestety, pomysł z Niagarą był jednym z ostatnich spektakularnych zwycięstw Nicolaia Tesli!
Czy mityczna wieża rozprzestrzeniająca bezprzewodowo energię, to piewowzór dzisiejszej telefonii komórkowej, czy może coś więcej? Ja wierzę że jednak coś więcej.
PS. Nieodkryte prawa fizyki, to one hamują ludzkość. Prawa Isaaka Newtona, tak one obowiązją ale na ziemi, teorie Alberta Einsteina, już teraz po serii niespodziewanie niezgodnych z założeniami Pana Alberta wyników obserwacji i eksperymentów, zaczynają być nieśmiało podważane.
Największym szokiem przynajmniej dla mnie, jest coraz głośniej powtarzana hipoteza, że fundamentalne dla Teorii Einsteina założenie o nie istnieniu we Wszechświecie prędkości większej niż światło, jest błędne.
Zresztą zgodnie z moją logiką, Ziemia to tylko przedsionek naszego Świata, Człowieka nie może być ograniczony tylko do rodzinnego Układu Słonecznego, a możliwości poznania w jednym pokoleniu nie może limitować, prędkość światła. Krańce Universum są dla nas osiągalne i to na mrugnięcie powieki. Eksplorowanie Wszechświata jest możliwe w czasie rzeczywistym, ścieżki dostępu do niego istnieją od zawsze, tylko póki co my jeszcze o tym nie wiemy, ot co!
PS. Jak niżej, prędkość nadświetlna "nie burzy Teorii Einsteina", hm pamiętajmy że AE, w swoich rozważaniach pominął jakże istotny problem ciemnej materii i takich tam mało istotnych szczegółów:-)))
Splątanie kwatnowe, to wyższa fizyka, ale taka, której istoty do końca nie wytłumaczono.
Fotony są następnie przesyłane przez przewód, aby spotkać się w stacji odbiorczej pośrodku, gdzie następuje splątanie kwantowe. Ponieważ każdy z nich jest już splątany z własnym atomem, cząstki rubidu również się ze sobą łączą. Samo zjawisko pozwala na odczytywanie stanu wybranej cząstki poprzez sprawdzenie elementu, który jest z nią splątany kwantowo, nawet jeśli oba atomy znajdują się naprawdę daleko od siebie (np. na dwóch krańcach galaktyki).
Czym jest zjawisko splątania kwantowego? Najłatwiej porównać je do telepatii. W świecie kwantów, czyli najmniejszych cząstek materii, może dochodzić do "komunikowania się" dwóch cząstek, na przykład fotonów, na ogromne odległości. W stanie splątanym zachowują się one jak jedna cząstka mimo rozdzielenia.