W lutym 2014 wystukałem tekst z tytułem jak wyżej. Dziś porannie odświeżyłem sobie treść i cóż się okazuje, człek zmiennym jest, bez aktualizacji się nie obejdzie.
- Kawa, rozpuszczlna, li tylko w ostateczności, codzienny poranek z mieloną osobiście ziarnistą, typu espresso lub podobną, oczywiście z włoskiej kawiarki parzonej na gazie, najważniejsze aby za kwaśna nie była. Dodatki, cynamon, imbir i kardamon oraz obowiązkowy kleks mleka skondensowanego. Nie kupuję najtańszych, ale zawsze poluję na te ze średniej półki, czyli Delmayer, Jacobs, Lavazza, ale wtedy, gdy są w promocji. Tym promocyjnym modus operandi, schomikowałem zapasik na co najmniej półtorej roku! Zwyczajnie za częste te promocje.
- Dżinsy, bez zmian, Levis i nic poza tym.
- Garnitury, Bytom tak, najlepsza marka na świecie, ale używam bardzo sporadycznie, więc mało istotne.
- Buty do biegania, przestałem być ortodoksem, bo mniej biegam, kupuję więc tańsze, zresztą ostatnio naciąłem się na Nike'ach, które obcierają pięty, zgroza.
- Auta, nie, nie, nie, tylko nie Ford, no i oczywiście żadnych niemieckich z wyjątkiem Mercedesa, pozostałe no cóż w zależności od zasobności kieszeni. Acha, jak ognia unikam, tzw. nowości, czyli trzycylindrowych z turbodoładowaniem, a takich ostatnio zatrzęsienie!
- Aparat foto lustrzanka, z uwagi na osprzęt, czyli obiektywy, wiernym marce Canon.
- Aparat foto kompakt, mam Lumixa, świetny stosunek ceny do parametrów technicznych.
- Kamer nie używam, jak filmik sporadyczny, to z iphona.
- Niezmiennie iphone, tylko dla biblioteki muzycznej oraz świetnego aparatu foto i kamery, niezmiennie beznadziejna bateria.
- Krem pod prysznic, ha, ha, ha, bez znaczenia, po każdym i tak skóra sucha jak pieprz.
- Laptop, bez przywiązania do marki, byle nie Apple, bo za drogi.
- Buty, moja słabość, ale zdecydowanie nie Ecco, firma zeszała na psy, a podeszwy po jakimś czasie ulegają autodestrukcji, zdecydowanie nie polecam!
- Zegarki, no cóż może być Tissot, ale japońskim Citizenem też nie pogardzę.
- Długopisy, cienkopisy, bez zmian, najtańsze w każdej kieszeni, zresztą to samo mam z okularami do czytania, niezmiennie 1,5 dioptrii, kupowane w tanich chińskopodobnych Dealzach.
- Muszka, ha, ha, ha, muzyka przeszłości, ale zdecydowanie od wielkiego dzownu lepsza od krawata.
- Lodówki, pralki, tylko określonej marki, większość rozpada się wcześniej niż po 5 latach i jest nienaprawialna, wyjątki są, a i owszem, np. marka Samsung.
- Telewizory, bez preferencji, póki co LG, ale kolejny zapewne z pewnością Samsung.
- Ulubiona plaża bez zmian Jelitkowo 65, chociaż wielce sporadycznie, raz, a może dwa razy w sezonie.
- Ulubiona tawerna, Klippera nie ma, spalony. Jeśli na rybę, do Rybakówki w Oliwskie knieje Doliny Radości. Dość zgrzebnie, ale wśród zieloności, a i dania całkiem, całkiem.
- Z fastfoodów wciąż KFC.
- Ulubiona ulica w Gdańsku, hm, póki co nie mam.
- Kultowa książka, Karolcia wciąż i na zawsze!
- Kreskówka, bez zmian, Kaczor Donald.
- Bez zmian, Aqa od Armaniego.
- Inne, no cóż, hm, dopiszę później.
PS. Celem porównania zmian, link do listy pierwotnej z 12 lutego 2014.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować każdy może, nigdy tego nie wymaże!