W Brazylii, Lula da Silva podobno zwyciężył, różnica minimalna, może jeszcze coś się zmieni! Nie żebym się ekscytował, bo jak sobie wybrali tak będą mieli! Powrót szkodnika, no cóż, tylko ludzi żal!
O bieżączce krajowej staram się nie pisać, bo mniej mnie interesuje, ale owego osobnika, wyjątkowo nie trawię, więc pozwalam sobie polinkować. Oczywiści gość nie był pijany, jeno pod wpływem, więc przerysowanie, ale że dwa razy próbował spieprzyć, aby wyparować, w to wierzę. Zresztą ile razy spoglądnę na facjatę, tyle raz widzę szczurzą gębę i charakter głównego bohatera Wodzireja. On chyba tam grać nie musiał, przedstawiał siebie!
Jak już krajowo, to o jeszcze innej niestrawności, Lisie. Nie moja bajka, a zaciekłość, wścieklica i szał nienawiści jaki sobą reprezentuje stawiają go w jednej linii z niejakim Tuskiem. Obaj biegacze, ale mentalnie zagubieni, bo nienawiść odbiera rozum!
Nie o tym jednak, ale o bieganiu właśnie! Dlaczego Lis, po kilku udarach wybrał się miesiąc temu na MARATON(!!!) do Chicago?! Naprawdę nie rozumiem, jak dla mnie, to dość oryginalna próba samobójstwa!
Pana Jerzego już prawie nie czytam, bo na okragło o tym samym. Z tezami oczywiście się zgadzam, szczególnie, że armagedon po szaleństwie szprycowania już widać, masowe nawroty nowotworów i tsunami sercowych powikłań u młodych i dawniej zupełnie zdrowch, o udarach już nie wspomnę!
Niestety, opowiadanie na okrągło tylko o tym, a do tego zorganizowanie publicznej zbiórki na swoje potrzeby, zdecydowanie nie pochwalam, więc i czytać oraz linkować będę mocno sporadycznie!