Codziennie z samego rana, popiątne espresso, a potem już cały dzień nic. Rytuał, nawyk, przyzwyczajenie, ale te z kategorii przyjemnych i do hołubienie, a nie z planem przyszłego wyeliminowania. Do tego pasek gorzkiej czekolady. Ech i już więcej nic mi nie potrzeba!
Dlatego dziś o kawie napoju rozmownym, nie, nie, to nie alkohol, ale właśnie kawa, był przez lata stymulatorem wymiany myśli. Przy kawie w kawiarniach, drzewiej tworzono fundamenty nowych ideii, ukaładano strategie, planowano rewolucje, spierano się, dyskutowano, zawierano sojusze!
Kawę pito z namaszczeniem, przy stolikach, w porcelanie, a jak jej nie stało, to w szklankach, ale zawsze na siedząco!
W Polsce, szczególnej estymy kawa nabrała u schyłkowej komuny, kiedy stała się towarem mocno limitowanym, ba prawie kartkowanym! Wtedy domowe uszanowanie przybysza kawą, było wyrazem wielkiej gościnności.
Co nam zostało z tamtych lat? Nic!!! Picie kawy w obecnym wydaniu, to papierowy kubek, najlepiej z imieniem konsumenta, kawa łykana o zgrozo na stojąco, a właściwie na chodząco, czasem w biegu wielokrotnie w zatłoczonym tramwaju, pociągu czy innym autobusie!
Ja nazywam to amerykanizacją życia i stopniowym zanikaniem europejskości! Żarcie w biegu, kawusia podczas sprintu do pracy, a jak już na siedząco, to wielokrotnie jedzenie i picie w czapce na głowie(faceciki)!
Dlatego też w ramach osobistego protestu, szerokim łukiem obchodzę Starbucksika, a jak już kawa, to w jakiejś włoskopodobnej kawiarence!
PS. Zupełnie z innej beczki, ale to temat do dyskusji przy kawie i nie tylko! Boris Johnson powraca do gry! Brawo, bo to facet z jajami i mocne wsparcie dla Ukrainy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować każdy może, nigdy tego nie wymaże!