Nie można przejść obojętnie obok tej wizyty! Znamiennie, odmienna od innych. Towarzysz Stalin w grobie się przewraca!
Mitycznie potężny Związek Sowiecki, którego najwierniejszym uczniem był Mao, odszedł w nicość. Stalin rozmawiał z Kitajem z pozycji Wielkiego Nuczyciela, a Mao Tsetung był na każde skinienie!
Potem to się mocno popsuło, bo Mao był wciąż wierny nauce Wielkiego Stalina, a Chruszczow i Breżniew, go zdradzili! Nawet jakieś przygraniczne ruchawki przy granicy obu państw wtedy wybuchały.
Kitaj dla Sowietów, był zawsze młodszym, lekko przygłupim bratem, wspieranym, ale jednak z dużą dozą protekcji. My tu w Moskiwie, my tu na Kremlu, wielcy i mądrzy, a wy Kitajcy uczcie się i morda w kubeł.
Tak było od zawsze! No i co, pozmieniało się! Putin i jego Sovietia jak kania dżdżu potrzebują wsparcia, i co i pstro, kompletna kompromitacja. Kitajec przyjeżdża do Moskwy w ostatni dzień zimy, a towarzysz Włodzimierz po pierwszym spotkaniu OSOBIŚCIE, odporowadza Kitajca do drzwi jego auta!
Gdzie podział się butny Car, co to na wszystkie dyplomatyczne spotkania spóźniał się po pół godziny, albo więcej, a do Franca nawet o godzinę? Ech, ech, Stalin się w piekle gotuje!
Pogrubienia, moje.
Wielka pompa towarzysząca powitaniu gościa. Cztery i pół godziny rozmowy podobno, a potem Putin osobiście odprowadza gościa do auta. Trudno sobie przypomnieć, kiedy tak bardzo na kolanach Rosja witała przywódcę innego państwa. Cóż, wynika to z trudnej sytuacji Moskwy. Dziś Putin musi zabiegać o to, by Pekin zajmował co najmniej neutralne stanowisko wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej.
Całkowite uzależnienie się Sovietii od Chin, brawo, brawo, brawo, tak trzymać:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować każdy może, nigdy tego nie wymaże!