Po Bożym Narodzeniu do Trzech Króli, jakoś leci, ale potem, okropne dłużyzny. Tradycyjnie, przynajmniej dla mnie, najdłuższymi miesiącami w roku są styczeń i luty! Szczęśliwie januar odchodzi w niebyt, ale perspektywa 28 dni lutego nie jest zbyt optymistyczna. No cóż, taki mamy klimat, brrr!
Póki co ruszam na leśną przebieżkę, bo leśne błoto w lekkim zamrożeniu.
Szybkiego lutego, Państwu i sobie życzę!
Przy okazji, jakby ktoś zamiarował zaprosić mnie w ciepłe kraje na przełomie stycznia i lutego, nie będę się krygował:-)))
PS.Wpisik jako odskocznia od mojej przesadnej monotematyki wojennej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować każdy może, nigdy tego nie wymaże!