Piłsudski i Batory, transatlantyki, wizytówka przedwojennej Polski, zbudowane w Italii, wnętrza zaprojektowane modnie i najpiękniej jak można. Wszechobecne w nich, me ulubione art deco.
Nierozerwalnie kojarzone z Gdynią, a konkretnie z przepięknym Dworcem Morskim, Transatlantyk zacumowany przy Dworcu Morskim, to dla mnie ikona tamtych dumnych lata i polskiego morza.
Szczęśliwie dostąpiłem zaszczytu zwiedzania Batorego, tak, tak, na przełomie lat 60/70 udało nam się z klasą zwiedzić Transatlantyk, zanim przemielili go na żyletki gdzieś w dalekim Hongkongu!
Mama Kolegi pracowała w PLO i załatwiła to zwiedzanie!
Nie powiem, abym w tamtym czasie zachwycał się art deco i innymi wartościami natury duchowo artystycznej.
Z owego oglądu wspominam, małe wręcz klaustrofobiczne kabiny pasażerskie i mini basen kąpielowy, oba obrazy mocno mnie rozczarowały.
Dzisiaj rozumiem, że wizytówką obu Transatlantyków były przestrzenie wspólne, a nie kabiny pasażerskie, w których spędzano tylko noce, a potem balowano w przepięknych przestrzeniach sal restauracyjnych, balowych i rekreacyjnych.
Armator – GAL, Gdynia–America Line – reklamował wnętrza statków sloganem „W duchu teraźniejszości”, co nie było hasłem bez pokrycia. Nad projektami pomieszczeń czuwała specjalnie powołana podkomisja artystyczna. W rezultacie wnętrza stworzone na Piłsudskim i Batorym przeszły do historii polskiego wzornictwa: „Podkomisja artystyczna zgrupowała wokół siebie wielu wybitnych artystów. Uznano bowiem, że wnętrza obu transatlantyków powinny pokazywać przekrojowo całą polską sztukę. Nazwiska zatem tak dobierano, by wśród twórców znaleźli się przedstawiciele polskiego art deco, reprezentanci zmodernizowanego klasycyzmu, a nawet awangardy. Każdemu artyście podarowano do dekoracji jedną salę, i chociaż istniała obawa, że z rozmaitych nurtów powstanie bliżej nieokreślony chaos, należy przyznać, że współpraca zaowocowała pięknymi i świetnie połączonymi ze sobą wnętrzami, którymi zachwycała się międzynarodowa klientela obu transatlantyków” (Grzegorz Rogowski, „Pod polską banderą”, Warszawa 2015).
Czy współczesnej Polski nie stać na morską wizytówkę kraju? Wszak mają ją Anglicy, mają?(mieli) Francuzi, mają Niemcy.
Oczywiście że stać, tylko woli jakoś nie widać! Rodacy, czas najwyższy.
PS. No cóż, o tym już było, ale w ważnej kwestii, nigdy za wiele pisania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować każdy może, nigdy tego nie wymaże!