Raz w tygodniu jeżdżę tramwajem i mam okazję posłuchać rozmów współpasażerów, nie z uwagi na wścibstwo, ale ze względów, czasem panującego ścisku. Nie dalej jak wczoraj, zasłyszana rozmowa dwóch uczniów, zapewne Technikum Conradinum. Treść, to stopnie, klasówki i takie tam. Wreszcie jeden do drugiego, nawet nie mogłem sobie zrobić ściągi na dzisiaj, bo mam kuna, drukarkę popsutą!
Ludzie, dla nas starych, ściąga to był malutki rulonki na którym mozolnym maczkiem wypisywało się najważniejsze treści mogące pojawić sie na sprawdzianie. Już samo zaangażowanie w sporządzanie tej "pomocy naukowej", utrwalało niezbędne treści. Był to specyficzny sposób zupełnie nieświadomego uczenia się, ech. A teraz, bez drukarki, młody człowiek nie jest w stanie sporządzić ściągi! Naprawdę, współczesna młodzież sięgnęła dna!
PS.Swoją drogą, najbardziej mnie razi, mięcho rzucane co drugie, trzecie słowo, przez młodzież. Najgorsze, że w nadużywaniu okrutnej dla ucha łaciny, przodują młode panie, ech, ech, świat schodzi na psy!
Ech, marudzisz. pamiętam jak wykuwałeś na kamiennej tabliczce tabliczkę mnożenia:)) i ukrywałeś ją przed "profesorem" w szkole:)). A słowa na K, P, J itp zawsze były, tylko Ty starałeś je omijać i ewentualnie nie zauważać. Spytaj się Antka jak to kulturalnie w rugby było.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Może, może, może, tyle, że koleżanki nie były tak oklęte, jak współczesne dziewoje. Co do tabliczki mnożenia, Tata powiesił karteczki mnożeniowe w całym domu, weszło samo, bez bólu, ech:-)))
OdpowiedzUsuń