Postać właściciela marketów Dino nie jest dobrze znana. Na próżno szukać informacji o jego życiu prywatnym, rodzinie, związkach, czy skandalach. Biznesmen chroni swoje życie prywatne i zamiast brylować na salonach, zajmuje się biznesem – w dodatku z fenomenalnym skutkiem. Zgodnie z informacjami zawartymi na stronie internetowej sklepów DINO, handlowe imperium Biernackiego składa się z ponad 2 600 sklepów – niewielkich marketów, które jednak każdego dnia przyciągają tłumy klientów.
Tomasz Biernacki jest głównym udziałowcem spółki Dino (ma nieco ponad 51% udziałów). Swoją przygodę z siecią marketów rozpoczął w 1999 roku i od tego czasu wciąż go rozwija. Obecnie pełni funkcję przewodniczącego rady nadzorczej w DINO POLSA S.A. To zasadniczo wszystkie informacje, które można znaleźć na jego temat w sieci.
Aby stworzyć sieć sklepów, która rozwija się nieprzerwanie od blisko 3 dekad, z pewnością trzeba być wizjonerem. Wizjonerem i rekinem biznesu, który się nie poddaje i nie boi wyzwań, a przede wszystkim nie chce sprzedawać swojego biznesu. Dino powstało 4 lata później niż sieć sklepów „Biedronka”, można więc stwierdzić, że Tomasz Biernacki zaczynał razem z Mateuszem Świtalskim (założyciel polskiej sieci sklepów „Biedronka”). Sieć nazywana imieniem sympatycznego owada jednak już w 1997 roku trafiła w ręce Jerónimo Martins, tak więc Biedronka przestała być polskim sklepem. A przy okazji Mariusz Świtalski nigdy swoim majątkiem nie zbliżył się nawet do światowej czołówki.
Warto w tym miejscu wspomnieć, że Świtalski jest również twórcą sieci Żabka, którą założył w 1998 roku. W 2007 roku sprzedał sieć czeskiemu inwestorowi, a w 2011 roku spółkę przejął fundusz inwestycyjny Mid Europa Partners. To więc kolejny przykład polskiego biznesu, który w ostatecznym rozrachunku przynosi ogromne zyski, jednak zagranicznym inwestorom.
Szkoda, że inne polskie markety nie potrafiły powtórzyć tego sukcesu
Nie wszystkie polskie sklepy zostały sprzedane. Część sieci handlowych upadało (tutaj przykładem może być Alma Market – sieciówki działającej w latach 1994-2017, historia spółki zakończyła się upadłością), a część funkcjonuje, jednak nie odnosi tak spektakularnych sukcesów, jak Dino (chociażby sieć Lewiatan, która wprawdzie radzi sobie całkiem dobrze, jednak ma o prawie połowę niższe obroty rocznie).
Dino jest swojego rodzaju fenomenem. Fenomenem, który pokazuje, że wytrwałość popłaca. Fakt, że sieć marketów wciąż znajduje się w polskich rękach, jest swojego rodzaju fenomenem, gdyż zagraniczne sieciówki chętnie wykupują polskie sklepy i albo kontynuują działalność pod polskimi nazwami, albo sklepy przechodzą rebranding. W tym przypadku sukces finansowy właściciela marki Dino pokazuje, że handel to obecnie żyła złota oraz że idea niewielkich marketów, zlokalizowanych w pobliżu osiedli, czy w niewielkich miejscowościach to strzał w dziesiątkę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować każdy może, nigdy tego nie wymaże!