Nie oglądam współczesnym wytworów krajowych, tak filmowych jak i serialowych. Mam na nie odruch alergiczno wymiotny.
W kwestii zatrzymałem się poznawczo na przełomie wieków, a ostatni "młody" aktor jakiego rozpoznaje to Adamczyk.
Nie żebym dezawuował wszystkich, zapewne z pewnością mamy na naszym targowisku próżności zdolnych i perspektywicznych, ale ja wolę stare odgrzewane kotlety.
Nie o tym jednak, ale o zdolnościach do "udawania". Nie wszystkim jest to dane, a niektórzy byli i zapewne są mocno przereklamowani.
Ze starej gwardii za przykład obciachu uznaję Andrzeja Grabowskiego, świetnego w roli Ferdka Kiepskiego.
Podejrzewam, że gość w tej roli grał siebie i do innych się nie nadaje.
Poniższy przykład, to potwierdza, błahy serial detektywistyczny który miał świetną oglądalność za sprawą "naturszczyka" Bronisława Cieślaka, został zaorany przez widzów jak rolę po zmarłym "Poruczniku Borewiczu" przejął "Ferdek Kiepski".
Do "udawania" nie potrzebne są studia aktorskie, ale talent, ot co.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować każdy może, nigdy tego nie wymaże!