Zniesmaczony krajową polityką i zbliżającą się jesienną zawieruchą, rozmyślać zaczynam o wypadzie, choć na chwilę w cieplejsze rejony naszego globu. Oczywiście nie zamiaruję wdawać fortuny, bo jej nie mam, ale czekam na okazje, wszak listopad i początek grudnia, to najmarniejsze miesiące dla biur podróży, więc czasem mocno schodzą z ceną. Może jakieś Kanary, może jakaś Malta, hm nie obraże się również na Kretę, Cannes, też może być.
Jakby, któś, cóś słyszał, to polecam się uprzejmej pamięci!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować każdy może, nigdy tego nie wymaże!