Onegdaj kupili prawa do ekranizacji pierwszego, ze wszystkimi konsekwencjami na kolejne.
Ian Fleming, na wszystko się zgodził, bo nie przypuszczał, że tak świetnie pójdzie.
Zresztą pierwszego Bonda z Seanem Connery nakręcono za śmiesznie niskie pieniądze. Odtwórca głównej roli dostał za film symboliczne honorarium.
Ostatnie „milionowe” produkcje, to już nie to, dla mnie czar serii skończył się wraz z odejściem z roli Rogera Moore, a właściwie ciut wcześniej, bo w ostatnich dwóch odcinkach, sir Roger, był już zbyt podtatusiały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować każdy może, nigdy tego nie wymaże!