Stakańczyka od rana, czemu nie! Wszak odstresować się trzeba. Wszyscy znamy historię Dimy Miedwiediewa, który w pijackiej depresji się wieszał, a od autostryczka uratowała go hotelowa etażna, służbowo sierżant FSB.
Dlatego obecne doniesienia, to nihil novi i tylko ofiar tych zapijaczonych zwyrodnialców żal!
PS. U Dimy M. w trakcie kuracji, przesadzili z antydepresantami i chłopina wpadł w stan euforyczny, co w połączeniu z alkoholem daje zabawne wyniki w postaci coraz bardziej odlecianych, ogólnodostępnych wpisów internetowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować każdy może, nigdy tego nie wymaże!