Molo jest molem, ale, ale, onegdaj ktoś ze środka Polski wybierał się na "MÓL" i bardzo mnie to rozbawiło. Od tej pory o sopockim molo, zawszę mówię "Mól".
Jedyne rozpoznawalne i historycznie zakorzenione. Hm, w sezonie, omijam Mól, łukiem szrokim, bo cena biletu wstępu na ten pomost jest nielogicznie wysoka!
Pozostałe nasze krajowe, no cóż czy ktoś o nich pamięta, czy ktoś o nich mówi, chyba tylko w takich "ogórkowych" artykulikach jak poniższy.
PS. Kronikarsko, za oknem pada i tak będzie jeszcze przez godzinę albo dwie:-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować każdy może, nigdy tego nie wymaże!