Ech te moje Cannes, biegało się onegdaj porannie, trotuarem wzdłuż plaży, miło powspominać.
Stąd moja uwaga wciąż w tym kierunku.
Czytam, czytam i nie mogę wyjść z podziwu, jak tak mało atrakcyjne pętliny mogą być obiektem zachwytu. Naprawdę uważam się za znawcę i to co widzę na fotkach, zupełnie mnie nie porywa:-)
Do tego oburzam się, bo owa podstarzała gwiazdeczka bryluje na dywanie, a mąż walczy o wolność w Paryżu! Wszak Mikołaj Sarkozy, odosobnienie ma pewne, jedyne co jeszcze nie rozstrzygnięte, to areszt domowy i obroża na nodze, czy prawdziwe kraty!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować każdy może, nigdy tego nie wymaże!