Silna zona Soviecka, czy tykająca Putinowi, bomba zegarowa? Czy Kreml powinien obawiać się tej najdalej na zachód wysuniętej enklawy?
Wydaje się że tak i to mocno! Mimo wyjątkowego nasycenia rodzinami wojskowych i służb wszelakiej maści, ci ludzie liznęli namiastkę zachodu! Wyjazdy do Polski, to był ich chleb powszedni, wyjazd na zakupy do Braniewa, Bartoszyc, gdzie było taniej niż u nich.
Gremialne wycieczki do Trójmiasta, to była dla nich nobilitacja, wpadali do galerii handlowch, przyjeżdżali na koncerty sław, zaglądali do filharmonii, opery. Teraz skończyło się i basta!
Nie ma bardziej zawiedzionych odcięciem od Zachodu, niż społeczność kaliningradzka.
Mieszkańcy Moskwy, Leningradu, czy tym bardziej innych odległych rejonów, to wciąż mentalni azjaci, a kaliningradczycy, zamknięci w enklawie, odcięci od macierzy, odcięci od przyjemności, zaszokowani! Tutaj widzę możliwości zarzewia, tutaj najszybciej zacznie się bunt wśród rdzennych ruskich.
Oczywiście dalekie rejony, na przykład przykaukaskie, to jeszcze większe zagrożenie, ale inna kwestia, bo narodowo odmienna od moskwicińskich ruskich, tam pożar będzie wielce brutalny i bardzo bolesny dla sovieckich kolaborantów w rodzaju Kadyrowa.
Jak będzie z Kaliningradem, czy sami mieszkańcy zmieną nazwę swej stolicy na Królewiec, pożyjemy zobaczymy.
Przy okazji, wczoraj Putin udzielił wywiadu, w którym rzuca gromy, pręży werbalne muskuły, że to atom na Białorusi, że to amunicji u nich co niemara, że czołgów cztery razy więcej niż może dostać Ukraina. No cóż, prawda jest dla Carusia oktutnie odmienna! Sam fakt, opowiastek o potędze, świadczy o czymś zupełnie odwrotnym.
Czy walcząca Ukraina, chwali się otrzymanym sprzętem? Nie, wciąż narzeka, że dostaje za mało.
Zaskoczenie przeciwnika, to jeden z najważniejszych elemtów strategii każdej wojny.
Werbalne napinanie muskułów, to takie słowne parady wojskowe, efekowne dla oglądających i nic poza tym.
Najlepsze, to relacja moskwicińskich sołdatów z frontu, a dowodzi nimi, hm, kaliningradczyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować każdy może, nigdy tego nie wymaże!