"Bulion i inne namiętności", to kolejne francuskie "dziełko" o jedzeniu.
Nie oglądnąłem do końca, bom mocno przesycony podobnymi wcześniej kręconymi.
Pierwszy "jedzeniowy" z przymróżeniem oka jaki oglądałem to oczywiście "Skrzydełko czy nóżka" z mym ukochanym de Funesem.
Temacik poruszany, zahacza o zasadnicze pytanie, czy człek żyje aby jeść, czy też je aby żyć?
Oczywistym, że to drugie, stąd me zniesmaczenie francuskim podejściem do gastronomii.
Czy pichcenie dla gawiedzi można zaliczyć do dziedzin sztuki? W moim przekonaniu nie.
Oczywiście daleki jestem od utylitarnego podejścia amerykańskiego, gdzie fetyszem stała się parówka w bułce i mielony obłożony gumowym substytutem pieczywa, a wszystko to jedzone w biegu na ulicy, fuj!
Jeść trzeba w spokoju, delektować smakami, celebrować, a i owszem, ale bez przesady.
Dlatego nie w smak mi apoteoza gastronomiczna oraz winiarska, ze szczególnym pietyzmem utrwalana przez Francuzów.
Taki Colas Breugnon, obżartuch i pijak, wspaniale, barwnie, upamiętniony pradziadek komunizującego pisarza Romain Rollanda, to powieść wzór, pochwała dla uciech codzienność.
Przesympatyczne dzieło, które czyta się z wielką lekkością.
Jednak, to nie powód, aby z owych gastronomiczno-alkoholowych przyjemności czynić bożka, uświęcać je, a to od czasów Ludwika XIV czynią Francuzi.
Naród zagubiony, a od zburzenia Bastylii, coraz bardziej, zapatrzony w tu i teraz.
Zadufany w sobie i przekonany o własne misji kształtowania świata na swój obraz i podobieństwo.
W konsekwencji coraz bardziej oddalający się od istoty ludzkie duszy na rzecz utylitarnych uciech.
Patrzę za smutkiem, bo zmierzch owej upadłej na dno Pierwszej Córy Kościoła jest coraz bliższy!!!
Aby zakończyć temat bez górnolotności, garkuchnia dla ludności, nawet ta z górnej półki dla bogatych snobów, czy aspirujących do „elity”lemingów, to nie Sztuka, ale solidne RZEMIOSŁO.
PS. Przy okazji żywienia zbiorowego, w Peerelu, "Bary Mleczne", to było coś! Tanio, w miarę schludnie. Chociaż z ową schludnością, w niektórych przypadkach, bym polemizował.
Hm, nawet niektóre z nich wciąż karmią i mają się świetnie. We Wrzeszczu, na przykład Bar Akademicki choć okrojony oraz Bar Syrena, stoją tam gdzie stały.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować każdy może, nigdy tego nie wymaże!