To już czterdzieści lat mej ulubionej płyty CD! Cóż ja się miałem wcześniej z samorysującymi się czarnymi krążkami! Koszmar gonił koszmar, każda nowa czarana płyta od pierwszego grania zaczynała skrzeczeć. Mój patent, pierwsze granie łączyłem z nagrywaniem na taśmę magnetofonową, a potem gramofonu używałem tylko od wielkiego dzownu! Prawda, że okropne dziwactwo?
Stąd okrutnie śmiesznym była dla mnie próba reaktywacji czarnej płyty, pod kretyńskim płaszczykiem twierdzenia, że dźwięk z niej lepszy! No cóż, gawiedzi wmówisz wszystko, a kto bogatemu zabroni iść za aktualnym "tryndem". To tak jak nie przymierzając, auta elektryczne! Za daleko nimi nie pojedziesz, ładujesz tylko i ładujesz, ale jakiego szyku zadajesz między ładowaniami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentować każdy może, nigdy tego nie wymaże!